„Zwierzochłopiec” Davida Baddiela jest lekarstwem na wakacyjną nudę! Zarówno w domu, na podwórku, jak i w podroży (w formie audiobooku).
W ciągu kilku dni chłopiec przeżyje mnóstwo przygód. Wiele nauczy się o zwierzętach. Nawet więcej, niż by chciał. Dowie się, jak to jest być zwierzęciem. I to nie jednym. Czy po tym wszystkim będzie taki sam jak wcześniej?
Znacie kogoś, kto nie lubi zwierząt? Jakichkolwiek? No pewnie! Sama nie przepadam za niektórymi, zwłaszcza za ptakami (pióra wzbudzają we mnie swojego rodzaju wstręt), ale są zwierzęta, które uwielbiam. Oczywiście psy, jeże pigmejskie czy inne z rodzaju tych puchatych. Malcolm jednak należy do grupy najrzadszej grupy ludzi, którzy… Nie cierpią zwierząt. WSZYSTKICH. Sytuacja jest tym bardziej dziwna, gdyż w domu Malcolma jest mnóstwo zwierząt, a cała rodzina je kocha nad życie. Nikt nie może zrozumieć odmienności chłopca; wręcz przeciwnie. Rodzice kupują kolejne zwierzęta, czym doprowadzają chłopca do szału. Wyjściem staje się weekendowy szkolny wyjazd w ramach prezentu urodzinowego, do czasu gdy… Okazuje się, iż miejscem docelowym wycieczki jest farma.A na farmie…Dzieją się dziwne rzeczy. Malcolm będzie musiał przejść swojego rodzaju szkołę życia; nie dość, że towarzyszyć mu będą najróżniejsze zwierzęta, to on sam… Będzie musiał się zmierzyć z tym, jak to jest BYĆ danym zwierzakiem. Myśleć jak one, zachowywać się jak one, czuć jak one. Co oczywiście okaże się nie lada wyzwaniem. Nie zabraknie również poczucia humoru, z którego tak słynie autor, pięknych, rewelacyjnie dopasowanych ilustracji i puenty, zmuszającej do rozmyślań. Po lekturze „Magicznego kontrolera” zapałałam ogromną sympatią do uczniów Szkoły pod Lasem. Okazuje się, iż jest ona spójnikiem łączącym pozostałe książki Baddiela – po prostu zmieniają się tylko główni bohaterowie. Wydawnictwo Lemoniada proponuje również Czytelnikowi elegancką i jednolitą szatę graficzną dla wydanych dotąd trzech książek (dwie wspomniane + „Agencja wynajmu rodziców”) – piękna oprawa, duża czcionka, co dodaje lekturze uroku. Uwielbiam literaturę dziecięcą, a jak jest jeszcze tak podana… Nic dodać, nic ująć. Powiem szczerze, że pochłonęłam „ZwierzoChłopca…” w jedno popołudnie; książka niemożliwie wciąga i fascynuje, wprost nie mogłam się od niej oderwać. Ja, dorosła osoba! A co dopiero może czuć dziecko, gdy wprowadza się je w taki cudowny świat? Przeżywa to po stokroć bardziej, dlatego ta publikacja będzie idealnym prezentem, zaręczam. Jest zabawnie, optymistycznie i pozytywnie, obrazy cieszą oko, a morał zapada w pamięć. I nawet nie rzucają się w oczy różne „potyczki”, jak np. prędkość żółwi, czy ich dieta ;). David Baddiel rozśmiesza (zwłaszcza przypisami!), wzrusza (przy zakończeniu kręci się łezka, nie ukrywam), uświadamia kilka ważnych rzeczy, które być może w życiu codziennym nierzadko umykają, klarownie serwuje dobrą rozrywkę.Polecam BARDZO!
Polecamy również wcześniejsze części: „Agencja Wynajmu Rodziców” oraz „Magiczny Kontroler”.